Marcowe zgrupowanie reprezentacji Polski dobiegło końca, lecz nadal prowadzona jest dyskusja na temat meczów biało-czerwonych z Litwą i Maltą. Były reprezentant Polski Jarosław Bieniuk broni selekcjonera Michała Probierza. Mówi, że ostateczny bilans trenera jest pozytywny. Bieniuk komentuje też sytuację swojego byłego klubu – Lechii Gdańsk.
Robert Bońkowski, TVPSPORT.PL: – Dwa mecze, sześć punktów. Polska liderem swojej grupy eliminacyjnej. Dobrze to wygląda, gdy przedstawi się w ten sposób zakończone niedawno zgrupowanie reprezentacji?
Jarosław Bieniuk, były reprezentant Polski: – Jeśli chodzi o zdobycz punktową, to zadanie jest na pewno wykonane. Oczywiście można dyskutować na temat stylu gry naszej reprezentacji, natomiast uważam, że możemy być zadowoleni, bo za kilka miesięcy nikt nie będzie pamiętał o stylu, a liczył będzie się stan konta w tabeli. Cieszy to, że w meczu z Maltą było widać wyciągnięte wnioski po słabszym spotkaniu z Litwą. Nie wrzucaliśmy już tak wielu piłek w pole karne rywali, a graliśmy bardziej kombinacyjnie, często nasi piłkarze wchodzili w pojedynki, szukali też częściej strzałów. Była to pozytywna zmiana w stosunku do tego, co oglądaliśmy w meczu z Litwą.
– Jak oceni pan grę naszej kadry? Czy wynik z Maltą nie powinien być wyższy? A może my nadal zbyt wiele oczekujemy od naszej kadry i żyjemy przeszłością, czyli na przykład zespołem budowanym przez Adama Nawałkę?
– Na pewno biorąc pod uwagę poziom sportowy, na którym byli nasi piłkarze w 2016 roku, to teraz ten poziom jest niższy. Natomiast jeśli Piotr Zieliński i Nicola Zalewski wrócą do reprezentacji, to na pewno będą dużą jakością dodaną i będzie nam się lepiej rozgrywało mecze nie tylko z takimi reprezentacjami, jak Litwa, ale też z reprezentacjami, które są dziś na naszym, wyższym poziomie. Wówczas spokojnie będziemy mogli powalczyć o awans, choć nie będzie to łatwe. Na pewno powinniśmy od naszej reprezentacji oczekiwać awansu, bo grają w niej zawodnicy występujący na poziomie europejskim. Nie rywalizujemy z przeciętniakami, tylko nasi zawodnicy grają w wielkich klubach. Nie ma wymówek, stać nas na awans, jestem o tym przekonany. Grunt w tym, by 12, czy też 13 podstawowych piłkarzy naszej kadry grało regularnie w klubach. To jeden z warunków tego, by nasza gra była coraz bardziej płynna.
– Widzi pan progres w grze reprezentacji Polski po tych wielu miesiącach pracy selekcjonera Michała Probierza?
– Trudno zauważyć progres, ale z bardzo prostego powodu. W naszej kadrze często zmienia się wyjściowa jedenastka, jest ciągła rotacja, stąd też trudno zauważyć pewne mechanizmy, które zespół ma wypracowane. Ostatnie występy Nicoli Zalewskiego były w kadrze bardzo udane, z kolei teraz nie było go na zgrupowaniu i trudno o postrzeganie powtarzalności. Dalsi zmiennicy nieco zmniejszają poziom gry.
– W grupie rywalizować będziemy jeszcze z Finlandią i Holandią, to będą decydujące spotkania, zwłaszcza z Holendrami. Jak pan ocenia nasze szanse w tych spotkaniach?
– Finlandia jest absolutnie w naszym zasięgu, dlatego nie ma się czego obawiać. Do spotkania z Holandią mamy jeszcze trochę czasu, by odpowiednio się przygotować i trzeba tę pracę solidnie wykonać, bo jest to zespół lepszy od naszej kadry. Będziemy musieli grać z nimi sposobem, tu już liczy się praca sztabu, który musi przysiąść, obejrzeć mecze Holendrów, znaleźć ich słabe punkty i odpowiednio te informacje przekazać piłkarzom, najlepiej jeszcze przed zgrupowaniem, by zawodnicy, przyjeżdżając na kadrę wiedzieli, czego się spodziewać i jakie warianty taktyczne będą trenować. Przypuszczam, że nie będziemy nastawieni na otwartą grę z Holendrami, bo mogłoby to się dla nas źle skończyć. Widzieliśmy przecież, jak Holendrzy wyglądali na tle Hiszpanii. To wiele mówi.
– Przekonuje pana Michał Probierz, jako selekcjoner reprezentacji?
– Mam to szczęście, że nie pracuję już czynnie w piłce, więc nie musze zabiegać i starać się w mediach o to, by moje wypowiedzi wybrzmiały, czy były uszczypliwe. Pracowałem z Michałem Probierzem w Lechii Gdańsk. Mam o nim bardzo dobre zdanie, jako o trenerze. Nie wiem, jak teraz wygląda jego praca od środka, może ewoluowała. W piłce nożnej działa to wszystko w ten sposób, że jest się tak dobrym, jak ostatni mecz. A fakty są takie, że Michał Probierz ze swoją reprezentacją zapunktował, ma sześć punktów i sporo czasu, by pomyśleć o tym, jak ułożyć zespół przed kolejnym zgrupowaniem. Wierzę w to, że trener Probierz jest w stanie wprowadzić naszą reprezentacją do mistrzostw świata.
– Lechia Gdańsk, to pana ukochany klub?
– To mój ukochany klub. Jestem jego wiernym kibicem.
– Jak pan ocenia to, co się dzieje w Gdańsku? Klub ma w ostatnim czasie problemy finansowe.
– Nie jest tajemnicą, że Lechia zmaga się z problemami finansowymi, ma też problemy z płatnościami. Jako jedyni nie mamy też sponsora strategicznego na przodzie koszulki, to też o czymś świadczy. Klub według mojej wiedzy stara się o to, by taki sponsor się pojawił. Wszyscy w Gdańsku chcielibyśmy, by Lechia złapała stabilność finansową i zaczęła odnosić sukcesy. Pamiętajmy, że jeszcze kilka lat temu zdobywała brązowy medal mistrzostw Polski, w 2019 podniosła Puchar Polski, Superpuchar. Po tamtych czasach zrobiła się równia pochyła. Jesteśmy wszyscy zniecierpliwieni tym, jak Lechia gra i z jakimi problemami się boryka. Potrzeba, by Lechia myślała też długofalowo, czyli inwestowała w akademię, której wychowankowie będą stanowili o sile drużyny w przyszłości. Jest wiele aspektów, które mogłyby wyglądać lepiej.
– Gra nie napawa optymizmem. Po 25 meczach Lechia uzbierała 21 punktów, to niepokojący azymut obrany na spadek?
– Martwi mnie to wszystko. Martwią mnie ostatnie porażki Lechii. Początek pracy trenera Carvera był bardzo obiecujący, natomiast nie ma przypadku w tym, że Lechia przegrała cztery ostatnie mecze. Sztab klubu musi temu zaradzić z bardzo prostej przyczyny. To jest ostatni dzwonek. Jeśli Lechia będzie w kolejnych spotkaniach nadal przegrywała, to może się nie wykaraskać z dołu tabeli i zwyczajnie spaść do pierwszej ligi. Nie może być tak, że Lechia nie potrafi pokonać na swoim stadionie, przy całym szacunku, drużyny z Niepołomic, czy nawet z Zabrza. Trzeba bić na alarm i poprawić grę defensywną zespołu, bo ofensywnie w Lechii nie wygląda to źle. Trzeba zapomnieć w tej chwili o ładnych meczach, a trzeba rozejrzeć się za punktami. Trzeba postawić na walkę, zaangażowanie, boiskową agresję. Wszyscy zawodnicy powinni wziąć za siebie odpowiedzialność. Niestety nie wyglądało to tak, jakby wszyscy piłkarze chcieli wygrywać…
– Nie ma sianka, nie ma granka?
– Na pewno zaległości z wypłatami utrudniają pracę trenerowi.
– Teraz przed Lechią trudna przeprawa, bo zmierzy się z mistrzami Polski.
– Jagiellonia jest na drugim biegunie, jeśli chodzi o sytuację w klubie. Trudno pojąć, jaki ten klub zrobił przeskok. Jeszcze sześć lat temu Lechia rywalizowała z nimi, jak równa z równym w finale Pucharu Polski, a dziś są to zgoła inne drużyny. Świetną pracę wykują władze Jagiellonii, dyrektor Łukasz Masłowski i ten fenomen, czyli Adrian Siemieniec. To niesamowite, jak swoją postawą, zaangażowaniem i warsztatem trenerskim był w stanie przeobrazić zespół, który najpierw utrzymał w PKO BP Ekstraklasie, a później zdobył z nim mistrzostwo Polski. Jaga jest dziś przykładem, jak zarządzać klubem. Dobrze, że inwestują pieniądze w akademię, bo młodzież i akademia, jest zawsze sercem klubu. Wyjdzie im to na dobre.
– Jeszcze trzy lata temu Jaga była na zbliżonym zakręcie, do tego, na którym jest dzisiaj Lechia, ale jak widać los może zdziałać cuda. Wierzy pan w takie piłkarskie cuda, że Lechia może obronić się przed spadkiem a w kolejnych latach zajmować wysokie miejsca w tabeli?
– Oczywiście, że wierzę, dlaczego miałoby się tak nie stać? Kluczem jest utrzymanie się w Ekstraklasie, wówczas może znajdą się sponsorzy, a to mogłoby popchnąć klub do dalszych działań. Wszystko jest w nogach piłkarzy i w głowie trenera Carvera. Dziś żadne pieniądze Lechii już nie pomogą, piłkarze muszą po prostu gryźć trawę na boisku.
– Jakiego meczu spodziewa się pan w spotkaniu Lechii z Jagiellonią?
– Może to się nie spodoba kibicom, ale mam nadzieję, że Lechia nie będzie chciała w tym meczu grać pięknego futbolu, a skupi się na futbolu skutecznym. Liczy się każdy punkt, bo sytuacja gdańszczan jest, łagodnie mówiąc, nie do pozazdroszczenia. Dobrze byłoby, gdyby Lechia postawiła na pragmatyzm. Liczę między innymi na Menę, Kapicia, czy Bobceka, którzy powinni zająć się forsowaniem bramki Jagiellonii. Pozostała część zespołu musi poważnie pomyśleć o defensywie w tym spotkaniu, bo mecz będzie bardzo trudny, biorąc pod uwagę to, że mistrzowie Polski dysponują Jesusem Imazem, Darko Czurlinowem, czy Afimico Pululu. Lechia powinna w tym meczu skupić się na defensywie i próbować swoich sił z kontrataku. Złudne wydaje się pójście z Jagiellonią na wymianę ciosów.
2 - 1
Polska
1 - 1
Albania
2 - 0
Cypr
0 - 4
Austria
3 - 0
Andora
8 - 0
Malta
4 - 3
Walia
0 - 1
Norwegia
2 - 1
Gibraltar
5 - 1
Czechy
14:00
Walia
16:00
Turcja
16:00
Malta
18:45
Belgia
18:45
Irlandia Północna
18:45
Hiszpania
18:45
Polska
18:45
Niemcy
18:45
Białoruś
18:45
Azerbejdżan